Najnowsze wpisy


maj 25 2004 Brak mi bylo Ciebie
Komentarze: 0

Po raz kolejny spojrzalam na ich fotke. Serducho zakulo ale juz nie tak bardzo. wiem ze zawsze bede go kochac, ale mysle ze znalazlam swoje miejsce i serce na ziemi. I momo ze kocham calym sercem to chce sie ta miloscia podzielic z kims innym.. Bo zycie jest za krotkie zeby cierpiec... Zeby cierpiec tak dlugo, jak dlugo cierpialam ja... Widocznie nie bylo mi to pisane i koniec... Musze sie z tym pogodzic.. A byc moze juz sie pogodzilam... Byc moze serce bedzie kulo zawsze, kiedy spojrze na ich.. Na jego zdjecie... Byc moze serce ukluje wtedy kiedy go zobacze... Byc mze bedzie bolalo... Ale wiem ze mniej, kiedy bedzie przy mnie on... Pierwszy raz w zyciu modle sie... O to, zeby to bylo prawda...

mroczne-mysli : :
maj 23 2004 zycie nie jest jak bajka.. to mala wojna,...
Komentarze: 2

Czesc.. Znowu powracam.. Nie wiem po co, ale ten blog potrzebny mi jest zeby normalnie funkcjonowac.. Zakochalam sie... Nie, nie przestalam kochac P. Zawsze bede go pamietac i zawsze bedzie w moim sercu... Nigdy nie wyrzuce go z pamieci i zawsze.. do konca zycia bedzie obdazony moja miloscia.. mam nadzieje, ze o tym wie... Ale z nim juz nie bede.. Chociazbym nie wiem jak sie oklamywala, to ja, on i kazdy kto nas zna(l) wie ze juz nie bedziemy ze soba... Dlatego musze sobie zycie ulozyc tak, zeby bylo ok... i trafilo mnie... Nie spodziewalam sie, ze tym chlopakiem bedzie wlasnie ON. Wlasnie A. W koncu niezbyt przypadlismy sobie do gustu, a potem gdy wszystko bylo juz ok, to rozmowy szly na light'cie.. Nie traktowalam powaznie tego co On mowil i on nie bral serio moich slow.. A jednak.. Na poczatku milo mi sie rozmawialo... Potem nie moglam wylaczyc kompa i zegnalismy sie 20, 30 minut... Potem cxzegos mi brakowalo kiedy nie bylo go na gadu... Mialam zawieszki w szkole, w domu.. Nie bylam w stanie sie uczyc... Snil mi sie i byl pierwsza osoba o ktorej pomyslalam po pobodce... Dziwne... Nastepnie powazna rozmowa.. Musialam ja zaczac zeby wszystko sobie poukladac.. jego niezdecydowane slowa mieszaly mi w glowie.. nie wiedzialam czy serio mnie polubil czy poprostu chcial miec panienke na nude.. a tego drugiego nigdy nie tolerowalam nie toleruje i tolerowac nie bede... i pogadalam z nim.. okazalo sie ze nie jestem sama.. ze jednak cos sie kroi.. boje sie tego... bo ciagle.. coraz czesciej lapie sie na tym, ze myslac o wyjezdzie mysle o Nim nie o O. to co jest potem moge nazwac wsydem za sama siebie... a co bedzie potem? nie wiem... zamota jak na wojnie... i jak tu ze mna gadac jak nie potrafie zapanowac nad wlasnymi uczuciami? =(

mroczne-mysli : :
maj 14 2004 zycie- czyli jak najszybciej pozbyc sie "problemu"...
Komentarze: 2

co mam do zycia? proste pytanie... nic... zyje, bo musze... bo widocznie nie nadszedl jeszcze moj czas... jego juz nie ma, mimo, ze poznalam kogos, kto bardzo dobrze go zna. byc moze nie od tej strony co ja, ale go zna. miejmy nadzieje, ze ON nigdy sie o tym nie dowie... nowe osoby w zyciu? pare ich kest.. Krzysiek(20), ale z nim chyba nic nie wyjdzie... jezt nie wyzyty i poprostu potrzebuje laski do lozka, a nie do bycia z nia... Gofer(20) jest zajety... a ja nie mam zwyczaju rozpierdalaj zwiazkow... Blazej(16) fajny koles ale ledwo go znam. Ma troche dziwną osobowosc ale jest spoko. Rafa(17) hm... jest wypasionym chlopakiem ale za bardzo lubi panienki... no i Artur(16)... nie powiem fajny... i przypasilismy sobie nawzajem.. ale co z teg owyjdzie to nie wiem.. nie wiem czy jest sens wiazac sie z kims na jakis czas... tym bardziej, ze umowa umowa niedlugo mam zamiar odejsc. po co to mowie? a tak.. bo mi sie nudzi.. bo po to jest ten blog, a i tak nikt ze znajomych nie ma adresu. ktos mi powiedzial kiedys, ze ludzie mysla o smierci kiedy sa biedni. a przeciez ja nie jestem biedna.. mam swoj pokoj, komputer, wieze, telefon i pieniadze w portwelu na rzeczy, ktore chce kupic. do tego mam do kogo otworzyc usta, bo mam matke i siostre. co jak co, ale ostatnio gadamy ze soba normalnie i mamy tematy. mam kumpli, kumpele... chodze na imprezy i dobrze sie bawie. nikt nigdy mnie nie skrzywdzil.. mowie tu o gwalcie czy grozeniu. zawsze w razie czego mialam kolo siebie kumpli ktorzy zalatwiali sprawe z natarczywymi kolesiami, a z pannami dawalam sobie sama rade. pare ciosow po mordzie i bylo po klopocie. wiec dlaczego chce umrzec? bo chce odpoczac... podarowac sobie zycie, bo ono samo z siebie jest ciezkie i meczace. tyle.. 3mcie sie

mroczne-mysli : :
maj 05 2004 Rozkmina
Komentarze: 1

kolejna rozkminka nad zyciem... o czym dokladnie? hmm... chyba najpierw musialabym opisac swoje zycie..a raczej jego malutka czasc... pewna osoba zapytala mnie czy zawsze tak "filozofuje".. odpowiadam w razie gdyby byly watpliwosci... nie! jestem normalna dziewczyna... mam dom... rodzine.. powiedzmy ze moge nazwac tak osoby ktore mieszkaja w tym mieszkaniu ktore nazywam domem... szkola i znajomi zapelniaja moje dni... jestem normalna.. w miare... ale lubie myslec o zyciu.. o tym po co ono tak wlasciwie jest... po co tak naprawde milosc jest w naszym zyciu... po co kochalam tego ziomka.. po co chcialam mu oddac wszystko co mialam.. po co oddalam mu swoje serce i dusze... po co calowalam jego usta... po co dawalam mu reke... po co ocieralam lzy... odpowiedz prosta... zeby miec ta swiadomosc ze sie kochamy.. ze jestem jego a on moj.. chociaz tak naprawde nigdy nie byl... nie wazne... chodzi tylko o to, ze zawdzieczam mu odrodzenie.. z szarej myszki powstala pewna siebie dziewczyna... wreszcie ktos pokazal mi ile jestem warta... ktos pokazal mi moja piekna strone.. ta ktora potrafi kochac i pragnie milosci... to nic ze juz go nie ma... i tak moje serce bedzie nalezec tylko do niego.. mimo ze to juz 9 miesiecy.. 9 dlugich miesiecy pelnych lez i smutku.. ale rozumiem ze tak musi byc.. ze inna na niego zaluzyla.. widocznie byl gdzies blad.. widocznie cos poszlo nie tak jak powinno... pech... ale nie o tym chcialam napisac... bylysmy w ******* z siostra.. zaczelysmy gadac gdy zobaczylysmy 2 starsze panie... "***** ja nie chce byc stara"... spojrzalam na nia jak  na wariatke "ej co ty mowisz?" przymknela oczy... "poprostu nie chce.. nie wyobrazam sobie siebie.. siedzaca cicho w fotelu i przezywajaca z wnuczkami pierwsze milosci" dotknelam jej glowy i cicho powiedzialam "wiem.. ja tez sobie tego nie wyobrazam"... spojrzala na mnie szklistymi oczami "lykne tabletki..." oszolomiona krzyknelam "co ty gadasz?!" a ona tym samym tonem odpowiedziala "lykne je... nie chce byc stara... chce umrzec bedac mloda" odpowiedzialam "nie zostawisz mnie tu..." usiadla kolo mnie i powiedziala "umowa?"... i takim oto sposobem powstala nasza umowa zaznaczona krwia... umrzemy razem... bedac mlodymi.. bo nie chcemy byc stare... chcemy juz teraz wyciagnac co najlepsze z zycia i odejsc z podniesiona glowa... tylko musimy podziekowac mamie... jest jaka jest ale to w koncu nasza matka.. wychowala nas... a my bedziemy tam na nia patrzec... i czuwac... siostrzyczko.. pamietaj..... zawsze razem...

mroczne-mysli : :
kwi 30 2004 ..::Moje wiersze::..
Komentarze: 8

oK mam dosyc... gadania i bezsensownego pieprzenia od rzeczy... odrywam sie od rzeczywistosci... coraz czesciej nie wiem co jest jawa a co tylko mi sie snilo... ale nie narzekam... jak dla mnie to jeszcze lepiej.. tworze swoj swiat... a w nim wyrazam swoje wartosci... i to jest najwazniejsze... tylko to zeby nie stracic tego, co dla nas najwazniejsze.. szacunku i godnosci... i milosci... chcac nie chcac wrzuce tu pare swoich wierszy... moze niezbyt oddaja one to co mam w glowie, ale przynajmniej troche wprowadza Was do mojej rzeczywistosci... a wiec...

                                  WITAJCIE W MOIM SWIECIE

                               "Wybacz"

   Ide przed siebie, mijam cmentarz minionych chwil.
Placze krazac wraz z myslami w okol niezpelnionych marzen.

Tyle prob i momentow odpowiednich, a jednak ponioslam porazke.

Zaczynam biec, uciekac...

Goni mnie poczucie winy za Twa smierc w mym swiecie.

Nie chcialam, ale zawazyla sila glupoty i bezradnosci.

Upor nie pozwolil blagac o pomoc...

Bol nie pozwolil plakac.

Wybacz... 

                                         "Cierpienie"

   Ciemnosc w sercu mnie przeraza.
Bol utraty jest nie do zniesienia.
Cierpie, choc chce zyc szczesciem.
Daj szanse- bez Ciebie pojde na dno.
Spadne jak zraniony ptak.
Zostane schwytana w siec bolu i cierpienia.
Zostane sama w ciemnosci rozpaczy.
Wiem, zaufanie stracilo sens.
Zranilam, a teraz sama czuje bol.
Poprostu uwierz i daj szanse.

                                        "Śmierć"

 Cala zaplakana slucham wyroku jak smutnej piosenki.
Wpadam w trans smierci juz teraz odchodzac na druga strone.
Dusza probuje wyrwac sie z ciala.
Serce coraz wolniej bije...
Przed oczami mijaja obrazy sprzed kilkunastu lat...
Nieznajome twarze robia sie tak zadziwiajaco bliskie,
Slysze kroki... Chwyta mnie za reke... Probuje sie wyrwac, ale brak mi sil...
Odchodze...

                                       " Samobojczyni"

 Lza w oku po raz kolejny splywa po zimnym policzku.
Patrzac w lustro widze zamazana smierc.
Kolejna czarna struga krwi przeszywa chwile ciszy.
Krzyk budzi wszystkie zle duchy wyobrazni.
Biora gore, zwalajac mnie na ziemie...
Obezwladniajac me mysli, podsuwaja ostrze zbawienia.
Chwytam je, wierzac w jego zbawienna moc.
Sila z glebi uchodzi. Otacza mnie tylko kolor milosci.
Ocierajac twarz widze zyciodajna krew.
Zamykam oczy i czujac sie lekko odlatuje tam,
gdzie nigdy nie bedzie juz zlych duchow. 

(pS. Ten wiersz jest bardzo osobisty i pisalam go w chwili, kiedy czulam, ze bylam blisko... bylam blisko ukojenia i spokoju, ale jak zwykle sie nie udalo... ja jestem poprostu skazana na zycie).

                                     "Duch"

 Zamykam oczy.. Nie chce widziec tego, co dzieje sie przede mna.
Staram sie wyrwac i uciec do swego swiata.
nie! nie moge...
Trzymaja mnie wspomnienia...
Do oczu cisna sie lzy, gdy krzycze o wolnosc.
Gluchy glos nie dociera do nikogo.
Mijajacy ludzie odwracaja glowy.
Traktuja mnie jak powietrze...
Jak ducha, ktorym jestem.
Wyciagam rece do Ciebie, do ludzi, ale kazdy mnie odpycha.
Ale przeciez jestem duchem!
Dlaczego wiec ciosy tak bardzo bola?
Trace wyczucie...
Odbierajac policzek po policzku mdleje...
Osuwam sie na ziemie... Leze...
Ale nikt mnie nie widzi.. Duch?

(pS. Ten wiersz napisalam po uslyszeniu historii.. a raczej po tym, jak pewna osoba opowiedziala co sie dzialo po pewnym zdarzeniu. Ja niestety nie pamietalam, bo bylam nie przytomna ale mozna powiedziec ze bohaterka jestem ja... Dziekuje tej osobie za natchnienie...)

                                                  "Opetana"

 Trzymasz moje rece... Boli!
Krzycze, uciekam.
Co krok potykam sie o wlasne nogi.
Nie... albo nie tak... Wracam do poczatku.
Trzymasz mnie, a ja w chorobliwej goraczce wolam Cie.
Pragne.. Chce.. A jednoczesnie umieram ze strachu.
Ty w skupieniu ocierasz krople potu na moim czole.
Czuwasz... Nie.. To nie jest mozliwe...
Od nowa...
Ktos mnie trzyma... Wyrywam sie i wyciagajac rece biegne w twoja strne... nie!
Znowu ona.. Stoi za Toba jak duch...
Szyderczy usmiech powala mnie na kolana.
Zatykam uczy i blagam by przestala..
KONIEC!

(pS. Ten wiersz... ghm... jest moim zyciem.. i ktos kto nie czytal uwaznie nie zobaczy, ze jest on polaczeniem snu i jawy... niestety byla sytuacja kiedy goraczka przewazyla i dala piekielne skutki we snie.. ale ktos przy mnie byl.. wczytajcie sie...).

  To tyle.. Nikogo nie zmuszam do zrozumienia, bo i tak polowa z was nic z tego nie zrozumie... To wiersze, ktore sa mi najblizsze.. A byc moze przewazyly sytuacje, w ktorych je pisalam.. Ale to nie wazne... Dzieki.. Ale wyjdzcie juz.. Chce zostac sama... ŻEGNAJCIE...

mroczne-mysli : :