Archiwum 30 kwietnia 2004


kwi 30 2004 ..::Moje wiersze::..
Komentarze: 8

oK mam dosyc... gadania i bezsensownego pieprzenia od rzeczy... odrywam sie od rzeczywistosci... coraz czesciej nie wiem co jest jawa a co tylko mi sie snilo... ale nie narzekam... jak dla mnie to jeszcze lepiej.. tworze swoj swiat... a w nim wyrazam swoje wartosci... i to jest najwazniejsze... tylko to zeby nie stracic tego, co dla nas najwazniejsze.. szacunku i godnosci... i milosci... chcac nie chcac wrzuce tu pare swoich wierszy... moze niezbyt oddaja one to co mam w glowie, ale przynajmniej troche wprowadza Was do mojej rzeczywistosci... a wiec...

                                  WITAJCIE W MOIM SWIECIE

                               "Wybacz"

   Ide przed siebie, mijam cmentarz minionych chwil.
Placze krazac wraz z myslami w okol niezpelnionych marzen.

Tyle prob i momentow odpowiednich, a jednak ponioslam porazke.

Zaczynam biec, uciekac...

Goni mnie poczucie winy za Twa smierc w mym swiecie.

Nie chcialam, ale zawazyla sila glupoty i bezradnosci.

Upor nie pozwolil blagac o pomoc...

Bol nie pozwolil plakac.

Wybacz... 

                                         "Cierpienie"

   Ciemnosc w sercu mnie przeraza.
Bol utraty jest nie do zniesienia.
Cierpie, choc chce zyc szczesciem.
Daj szanse- bez Ciebie pojde na dno.
Spadne jak zraniony ptak.
Zostane schwytana w siec bolu i cierpienia.
Zostane sama w ciemnosci rozpaczy.
Wiem, zaufanie stracilo sens.
Zranilam, a teraz sama czuje bol.
Poprostu uwierz i daj szanse.

                                        "Śmierć"

 Cala zaplakana slucham wyroku jak smutnej piosenki.
Wpadam w trans smierci juz teraz odchodzac na druga strone.
Dusza probuje wyrwac sie z ciala.
Serce coraz wolniej bije...
Przed oczami mijaja obrazy sprzed kilkunastu lat...
Nieznajome twarze robia sie tak zadziwiajaco bliskie,
Slysze kroki... Chwyta mnie za reke... Probuje sie wyrwac, ale brak mi sil...
Odchodze...

                                       " Samobojczyni"

 Lza w oku po raz kolejny splywa po zimnym policzku.
Patrzac w lustro widze zamazana smierc.
Kolejna czarna struga krwi przeszywa chwile ciszy.
Krzyk budzi wszystkie zle duchy wyobrazni.
Biora gore, zwalajac mnie na ziemie...
Obezwladniajac me mysli, podsuwaja ostrze zbawienia.
Chwytam je, wierzac w jego zbawienna moc.
Sila z glebi uchodzi. Otacza mnie tylko kolor milosci.
Ocierajac twarz widze zyciodajna krew.
Zamykam oczy i czujac sie lekko odlatuje tam,
gdzie nigdy nie bedzie juz zlych duchow. 

(pS. Ten wiersz jest bardzo osobisty i pisalam go w chwili, kiedy czulam, ze bylam blisko... bylam blisko ukojenia i spokoju, ale jak zwykle sie nie udalo... ja jestem poprostu skazana na zycie).

                                     "Duch"

 Zamykam oczy.. Nie chce widziec tego, co dzieje sie przede mna.
Staram sie wyrwac i uciec do swego swiata.
nie! nie moge...
Trzymaja mnie wspomnienia...
Do oczu cisna sie lzy, gdy krzycze o wolnosc.
Gluchy glos nie dociera do nikogo.
Mijajacy ludzie odwracaja glowy.
Traktuja mnie jak powietrze...
Jak ducha, ktorym jestem.
Wyciagam rece do Ciebie, do ludzi, ale kazdy mnie odpycha.
Ale przeciez jestem duchem!
Dlaczego wiec ciosy tak bardzo bola?
Trace wyczucie...
Odbierajac policzek po policzku mdleje...
Osuwam sie na ziemie... Leze...
Ale nikt mnie nie widzi.. Duch?

(pS. Ten wiersz napisalam po uslyszeniu historii.. a raczej po tym, jak pewna osoba opowiedziala co sie dzialo po pewnym zdarzeniu. Ja niestety nie pamietalam, bo bylam nie przytomna ale mozna powiedziec ze bohaterka jestem ja... Dziekuje tej osobie za natchnienie...)

                                                  "Opetana"

 Trzymasz moje rece... Boli!
Krzycze, uciekam.
Co krok potykam sie o wlasne nogi.
Nie... albo nie tak... Wracam do poczatku.
Trzymasz mnie, a ja w chorobliwej goraczce wolam Cie.
Pragne.. Chce.. A jednoczesnie umieram ze strachu.
Ty w skupieniu ocierasz krople potu na moim czole.
Czuwasz... Nie.. To nie jest mozliwe...
Od nowa...
Ktos mnie trzyma... Wyrywam sie i wyciagajac rece biegne w twoja strne... nie!
Znowu ona.. Stoi za Toba jak duch...
Szyderczy usmiech powala mnie na kolana.
Zatykam uczy i blagam by przestala..
KONIEC!

(pS. Ten wiersz... ghm... jest moim zyciem.. i ktos kto nie czytal uwaznie nie zobaczy, ze jest on polaczeniem snu i jawy... niestety byla sytuacja kiedy goraczka przewazyla i dala piekielne skutki we snie.. ale ktos przy mnie byl.. wczytajcie sie...).

  To tyle.. Nikogo nie zmuszam do zrozumienia, bo i tak polowa z was nic z tego nie zrozumie... To wiersze, ktore sa mi najblizsze.. A byc moze przewazyly sytuacje, w ktorych je pisalam.. Ale to nie wazne... Dzieki.. Ale wyjdzcie juz.. Chce zostac sama... ŻEGNAJCIE...

mroczne-mysli : :